Szukaj w salonach empik
lub w najlepszych księgarniach
Na końcu filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016), kurier FedExu podjeżdża pod należącą do Stark Enterprises kwaterę główną Avengers. Puka w szybę i pyta: „Pan jest Tony Stark*?”. James „Rhodey” Rhodes, najlepszy przyjaciel Tony’ego, wskazuje na swojego kumpla i mówi: „To jest Tony Stark… Dobrze pan trafił. Dziękujemy!”.
Kuriera gra Stan Lee. Był to jego dwudziesty dziewiąty epizod w filmie o superbohaterach. Scena ma humorystyczny wydźwięk i – co ważniejsze – akcentuje miejsce, które Lee zajmuje w Uniwersum Marvela. Przywieziona przez niego paczka zawiera list od Kapitana Ameryki do Iron Mana, który przekazuje mu zwierzchnictwo nad grupą, jednocześnie informując Starka, że zjawi się niezwłocznie, jeśli Ziemi będzie groziło niebezpieczeństwo. Występ Lee może wydawać się mało znaczący, ale jest to chwila dla filmu istotna, bo wskazuje kierunek dalszego rozwoju Uniwersum Marvela. Jak mówi Rhodes, postać Lee „dobrze trafiła”, bo znalazła się w samym centrum akcji.
Luźna konwersacja pomiędzy Starkiem a Rhodesem stanowi znakomitą przeciwwagę dla poprzedniej sceny, gdzie Rhodey – weteran wojenny i War Machine – przechodzi rehabilitację i próbuje odzyskać pełnię władzy w nogach po tym, jak podczas superbohaterskiej potyczki uszkodzono mu kręgosłup. Pomimo dramatycznego wydźwięku, można by pomyśleć, że dialog ten wyrwano z komiksu Lee z lat 60. Rhodes i Stark przerzucają się docinkami i żartują z siebie. Rhodey śmieje się: „Poproszę stolik dla jednej osoby dla pana Smarka, najlepiej tuż przy toalecie”. A to przecież ton charakterystyczny dla Lee, dialog rozgrywa się w stworzonym przez niego świecie i osadzono go w tej samej scenie. Osobowość Stana przebija z każdego ujęcia. Udało mu się wypełnić zadanie wyznaczone mu przed laty przez Martina Goodmana, stworzył mu paru superbohaterów. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, że w efekcie zrewolucjonizuje nowoczesny storytelling i amerykańską popkulturę.
Kiedy Stanley Lieber został Stanem Lee, ukrył tym samym prawdziwą tożsamość pod pseudonimem, który miał go ochronić przed szyderczym lekceważeniem, z jakim ludzie spoglądali na jego bezsensowną pracę w trywialnej branży. Lee opowiadał: „Zanim moja kariera rozpoczęła się na dobre, czyli przed Fanta- styczną Czwórką, męczyłem się. Czułem, że nigdy do niczego nie dojdę. Nawet i potem wstydziłem się mówić, że zarabiam na życie pisaniem scenariuszy komiksowych. Wstydziłem się tego”. Podobne poczucie niższości wywołane przeświadczeniem, że robi coś, co zupełnie nie ma znaczenia, prześladowało go przez dziesiątki lat.
*Stank - ang. śmierdzący
Gdy decydowaliśmy się na wydanie biografii wielkiego twórcy, nie spodziewaliśmy się, że będzie miała premierę w takich smutnych okolicznościach. Jesteśmy fanami komiksów i jego twórczości. Ubolewamy nad tą stratą.
Prawie nie patrząc na rozciągającą się przed nim drogę, Stan Lee pędzi ku Long Island podrasowanym buickiem kabrioletem. Po jego prawej, na siedzeniu pasażera, siedzi Jack Kirby, ćmiąc cygaro. John Romita, jeden z ulubionych rysowników Lee, trzyma się kurczowo fotela Kirby’ego. Jednym okiem zerkając na kolegów, drugim śledząc ruch uliczny, Romita uważnie słucha, choć obawia się o swoje życie. Lee nie może przestać gadać. Próbuje przekrzyczeć świst powietrza i miejski hałas, snując monologi o międzygalaktycznych przygodach kwartetu superbohaterów. Wystawieni na działanie promieni gamma, po powrocie na Ziemię i katastrofie statku kosmicznego, zostają obdarowani supermocami. Odkrywszy je, poprzysięgają, że razem poświęcą się walce ze złem.
Kirby przerywa mu od czasu do czasu i dorzuca swoje trzy grosze, gestykulując przy tym tanim cygarem. Mimo pędu powietrza przekłada je z jednego kącika ust do drugiego, czekając, aż Lee przestanie mówić. Ich kłótnie co do fabuły i kształtu scenariuszy rozpoczęły się niemal od razu po tym, jak redaktor nacisnął pedał gazu.
Lee nonszalancko wymija inne auta, sunąc pomiędzy nimi. Kirby skupia się na fabule, jak się wydaje, zupełnie nieporuszony szaleńczą jazdą kolegi. Kiedy droczą się o to, jak powinna rozegrać się dana historia, i każdy usiłuje przepchnąć swoje pomysły, Romita zdaje sobie sprawę, że jeden ani drugi w ogóle się nie słuchają. „Przerzucali się pomysłami – opowiada – ignorując siebie nawzajem. Nie miałem pojęcia, do czego zmierzają, bo każdy gadał o innym aspekcie historii”.
Rozmowy te kończyły się dopiero wtedy, gdy Lee wyrzucał Kirby’ego przed jego domem w East Williston na Long Island, sielankowej, małej dzielnicy z niecałymi trzema tysiącami mieszkańców. Leżała daleko od niebezpiecznych ulic Lower East Side, gdzie dorastał wielki artysta. Podobne konferencje, które odbywały się w rozpędzonym kabriolecie Lee sunącym do Long Island, na telefonicznych łączach czy w zagraconym biurze w Empire State Building, zdefiniowały na początku lat 60. narodziny opowieści o superbohaterach. Ale żaden z nich nie zdawał sobie wówczas sprawy, że te niezliczone kłótnie odmieniły sposób pisania komiksów.
Nowy styl pisania wynikał z mariażu ożywionych dyskusji na temat storytellingu, zarysu fabuły i strony wizualnej (później zostanie on określony mianem „metody Marvela”). Na ostateczny kształt komiksu miał wpływ zarówno scenarzysta, jak i rysownik. Do tej pory zwykle ten drugi po prostu ilustrował to, co dla niego zapisano. Podejście przyjęte przez Lee pozwalało obu twórcom kształtować dzieło, nad którym pracowali, i kiedy czytelnicy oszaleli na punkcie nowej drużyny superbohaterów, Stan i Jack zrozumieli, że stoją u progu nowej ery. A wszystko zaczęło się od promieni gamma i Fantastycznej Czwórki!
Jest historykiem fascynującym się biografiami ikon kultury. Pisze o pomysłach i zagadnieniach, które pomagają kształtować współczesny świat. Najnowsza książka Boba – Stan Lee. Człowiek-Marvel – analizuje znakomite życie jednej z najważniejszych ikon w Ameryce.
To legenda światowego formatu. Współtworzył wiele postaci z komiksowego uniwersum Marvela, mi in: Spider-Man, Iron Man, Hulk, Doktor Strange, Fantastyczna Czwórka. Dzięki niemu Marvel Comics z niewielkiej lokalnej firmy zmieniło się w jednego
z największych wydawców komiksowych na świecie.